top of page

Wszechświat doskonały

Wszystkich nas łączy miłość do piękna, do szlachetnych kamieni. Posłuchajcie opowieści pana Piotra Farona:

“Wszystko zaczęło się w moim dzieciństwie. Ponieważ moja babcia miała dom w Alwerni od najmłodszych lat spędzałem u niej wakacje. W czasach gdy nie było Internetu, telefonów, a w telewizji były dwa programy, wakacje oznaczały ciągłą eksplorację okolicy. Często bawiliśmy się w nieczynnym kamieniołomie w Regulicach na Czarnej Górze. Kamieniołom wyglądał jakby przed chwilą opuściły go ekipy górnicze, stały tam zardzewiałe koparki, potężne wiertnice i prawie kompletna kolejka wąskotorowa, nikt tego nie pilnował. Teren do zabawy wymarzony, jak można się domyślić nie był zbyt bezpieczny dla nastolatków lecz przypominał krajobrazy z filmów o dzikim zachodzie. Już wtedy zainteresował mnie kruchy melafir i krążące legendy o ametystach znajdowanych w skalnych próżniach. Niestety w tym czasie bardziej atrakcyjne były pojedynki rewolwerowców.”

Do kamieniołomu pan Piotr powrócił ponownie dopiero w latach 90-tych XX wieku i od samego początku były to lata przełomowe w jego zainteresowaniach geologią. Posłuchajmy dalej jego opowieści: “Rok 1993 był pod wieloma względami dla mnie wyjątkowy, po pierwsze podczas marcowego spaceru w Rudnie, w miejscu gdzie zrobiono pierwsze wykopy pod istniejący dziś kościół natrafiłem na małe jajowate twory kamienne. Ponieważ zawsze interesowałem się geologią przyszło mi do głowy, że mogą to być geody agatowe. Niestety nie miałem dostępu do urządzeń do cięcia kamieni i w barbarzyński sposób przy pomocy młotka i przecinaka rozbijałem pierwsze znalezione geody. Ku mojemu zdumieniu okazało się że niektóre rzeczywiście kryły w sobie agaty. Kolejnego odkrycia dokonałem w kamieniołomie melafiru w Rudnie, pewnego deszczowego marcowego dnia, znalazłem na dnie kałuży połówkę geody, która przypominała agat. Czułem że powoli ogarnia mnie mania szukania i zbierania kamieni, tak więc kiedy 30 kwietnia 1993 roku, trzy dni po urodzinach mojego pierwszego syna, eksplorując ponownie kamieniołom w Regulicach, na hałdzie znalazłem bułę agatową wielkości i kształtu bułki pszennej, opętała mnie prawdziwa gorączka poszukiwacza skarbów. Co ciekawe mimo moich bardzo częstych wypraw do kamieniołomu w Regulicach, nie znalazłem tam już nigdy więcej żadnego godnego uwagi kamienia, tylko trochę żył zanieczyszczonych ametystów, buł kwarcowych i małych geod wypełnionych kalcytem. Równocześnie jednak za każdym razem wracając z Alwerni zaglądałem do Rudna. Zwłaszcza wykop i hałdy kamieni spod fundamentów kościoła okazały się interesujące ze względu na dużą ilość agatów. Jesienią i wczesną wiosną włóczyłem się godzinami po ornych polach w Rudnie, z nosem przy ziemi, często znajdując piękne buły agatowe. W tamtych czasach jeszcze na tym terenie dosyć intensywnie uprawiano pola, dzięki czemu podczas orki pojawiały się coraz to nowe kamienie. Nie zapomnę , nigdy tego jakim relaksem dla mnie było wyrwać się z Krakowa po pracy i spędzić godziny włócząc się w błocie i patrząc pod nogi. Zapominałem o wszystkich problemach i czerpałem radość z każdej chwili samotności na polach agatowych. Okres ten trwał do początku XXI wieku, kiedy to stopniowo pola zaczęły zarastać trawą, a na ich miejscu budowano domy. Szukałem agatów również w nieczynnym kamieniołomie w Rudnie, tam można też było coś znaleźć mimo, iż od pewnego czasu pojawiali się tam profesjonalni kopacze z kilofami, łopatami itp. Znajdowałem również szczotki ametystowe z niewielkimi kryształami, ale wszystkie te ametysty są bardzo zanieczyszczone i stanowią zaledwie ciekawostkę geologiczną.”

W tym czasie nieżyjący obecnie już teść pana Piotra - Stanisław Michno skonstruował piłę do cięcia agatów i sam przecinał większość znalezionych przez pana Piotra okazów, których nie zdążył on (na szczęście) jeszcze “potraktować” młotkiem i przecinakiem. Niektóre egzemplarze można było uratować, sklejając je klejem Distal i przecinając później ponownie piłą. I tak oto pasja pana Piotra doprowadziła do tego, że miał w domu parę szuflad pełnych poprzecinanych agatów, które dopiero zmoczone wodą odsłaniały ukryte wewnętrzne piękno. “Niestety teść nie dokończył projektu budowy koła szlifierskiego - wspomina dalej pan Piotr - i nie zaczęliśmy na poważnie szlifowania kamieni. Kamienie kurzyły się w szufladzie, pola zarastały trawą, kamieniołomy perzem i ostami, a życie toczyło się swoim zwykłym torem i pewnie zapomniałbym w końcu o mojej pasji, gdyby nie wycieczka dwa lata temu do zamku w Rudnie, kiedy to wracając ku mojemu osłupieniu zobaczyłem pokaźny nowoczesny budynek na którym znajdowała się tabliczka: „Tu powstaje muzeum agatów w Rudnie”.

To właśnie panu Witoldowi Koprucha pomysłodawcy i twórcy tego obiektu, a także wytrawnemu kolekcjonerowi i zbieraczowi agatów zawdzięczam, że moje szare, poprzecinane geody, wydobyte z kurzu nabrały blasku. Dzięki maszynom do szlifowania kamieni pan Witold wydobył z połówek agatów całe ukryte w nich piękno i sprawił że lata moich poszukiwań i pasja zbierania kamieni nie poszła na marne i być może będą cieszyć oko następne pokolenia oglądających je osób. Ponieważ każdy przecięty agat ma dwie części, podzieliliśmy się z panem Witoldem po połowie. Najlepsze z nich mam nadzieję znajdą swoje miejsce w gablotach muzeum i będą dostępne dla wszystkich.

Agaty z Rudna i okolic, są wyjątkowe poprzez to na jak niewielkim obszarze występują i również dlatego, że ich liczba nie jest ogromna, więc można je uznać za cenniejsze od "zwykłych" agatów z Dolnego Śląska. Charakteryzuje je również wyjątkowa różnorodność, kolorów, układów warstw, rozmaitych wrostków i wypełnień ametystowo kwarcowych. Każdy agat stanowi jakby swój własny zamknięty i skończony wszechświat. Ma swoją własną skomplikowaną geologiczną historię. Stanowi niepowtarzalne abstrakcyjne dzieło sztuki jakie tylko natura, podobno tylko przypadkiem, była w stanie stworzyć. Ich skomplikowana wewnętrzna budowa często przekracza granice naszej wyobraźni i po prostu zapiera dech w piersiach, chociaż są one zwykle niewielkie do 10 cm.

Zawsze dopóki będę żył pozostanie we mnie nadzieja, że pewnego dnia, spacerując w okolicach Rudna i Alwerni, natknę się na przepiękną geodę, wielkości bochenka chleba. Dobrze mieć w życiu marzenia, ale jeszcze lepiej je spełniać.

Z podziękowaniem, podziwem i szacunkiem dla Pana Witolda Kopruchy i jego wspaniałej kolekcji agatów w Muzeum Agatów w Rudnie” - kończy tę baśniową opowieść pan Piotr Faron.


fot. Piotr Faron


Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Ab ovo

bottom of page